Obserwatorzy

Tak po prostu se umarłam.

Sabrie, Szafa, Poland
No więc... niektórzy mają wrażenie że umarłam? Może rzeczywiście tak jest. Wraz z tym blogiem umarła część mnie. Gdyby jednak coś nakłoniłoby mnie do powrotu BYŁABYM SZCZĘŚLIWA! Mogą to zrobić tylko fani. Ale już nie wrócicie... prawda?

Ilu tu was było... :)

sobota, 26 maja 2012

Rozdział szósty - Możesz mi powiedzieć


Przychodzi moment, że nie wiesz co się dzieje. Zero kontroli. Tak właśnie było. To moja wina.
 Jestem głupi, nieodpowiedzialny. Tak jest, zwykły głupi dzieciak...

 Louis i ja nareszcie mogliśmy być razem. Jego stan się polepszył i mógł wrócić do domu. Tak czy siak 
nawet gdyby wciąż tkwił w szpitalu ja byłbym tam z nim i nie odstępował na krok. To był pierwszy raz kiedy będziemy mieszkać w jednym domu. Ściśle mówiąc – w jednym pokoju. Cieszył mnie ten fakt gdyż będę
 miał szansę lepiej go poznać.
 Lou zaprowadził mnie do swojej sypialni którą już doskonale znałem, ponieważ sypiałem w niej już kila
 nocy z rzędu. Kiedy weszliśmy do pomieszczenia chłopak pospiesznie zdjął z szafki pluszowego misia i cały się zarumienił.
- Oj mój mały LouLou. - roześmiałem się.
- Jak małe dziecko... - spuścił wzrok. 
- Nie. - pogłaskałem go po policzku. - Wcale nie. To słodkie.
 Odetchnął z ulgą i uśmiechnął się delikatnie. W jego oczach widziałem jednak zakłopotanie. Przestał się 
odzywać co było trochę dziwne jak na niego. W milczeniu usiadł na łóżku i dyskretnie na mnie spojrzał. 
Zacisnął mocno wargi i zaczął nerwowo pocierać swoje dłonie. To nie było normalne zachowanie.
- Hazz? - szepnął.
Podszedłem do Louisa. Złapałem go za rękę i zająłem miejsce obok niego. Mocno ścisnął moją dłoń. 
Czułem, że jego palce były mokre od potu. Przez sam dotyk mogłem wyczuć pulsującą tętnicę na jego 
nadgarstku – Znak jak szybko biło jego serce.
- Tak? - spytałem niepewnie.
Chciał coś powiedzieć, ale nie przychodziło mu to z łatwością. Głośno przełknął ślinę przez co wydał z siebie cichy jęk. Patrzyłem na niego wyczekująco aż zacznie mówić.
- Ja... - z trudem zaczerpnął powietrza. - Długo myślałem jak dobrać odpowiednie słowa.
Przytaknąłem na znak żeby kontynuował.
- Nie wiem jak na to zareagujesz. - szepnął.
Co to mogło być że bał się o tym powiedzieć? Wyglądał na zdenerwowanego. Jego oczy pociemniały. 
Otaczała nas taka cisza, że między przyspieszonymi uderzeniami jego serca słyszałem jak ciężko oddycha.
- Cokolwiek to jest możesz mi powiedzieć. - zapewniłem go.
Starał się uśmiechnąć, ale na jego twarzy wciąż malował się jakby strach.
- Widzisz od kiedy tylko... 
Nie dokończył jednak. W tym momencie do pokoju wpadł Zayn.
- Coś się stało? - Zayn przeniósł wzrok na nasze splecione dłonie.
Szybko wyszarpałem rękę z uścisku Louisa i położyłem dłoń na jego plecach w przepraszającym geście.
- Źle się czuję. - wymamrotał Lou.
Chłopak oparł się o ścianę i westchnął ciężko.
- Czyli z dzisiejszej imprezy raczej nici? - zaczął oglądać swoje paznokcie.
Oboje popatrzyliśmy na niego pytająco.
- Imprezy? Serio? Jeszcze po ostatniej się nie ogarnąłeś. - Louis obrzucił surowym spojrzeniem chłopaka.
Zayn uniósł brew.
- A ty od kiedy taki dorosły? - wycedził.
Lou pokręcił głową.
- Chcę ci tylko przypomnieć jak kończą się domówki z alkoholem. Zawsze tylko same problemy.
Zayn westchnął i zaczął poprawiać swoją idealnie ułożoną fryzurę. Ja uważnie przypatrywałem się całej 
rozmowie nie mając odwagi wtrącić choćby słowa. Lou wyglądał na dość rozważnego w tej sprawie, a ja
 myślałem, że jest bardziej... no jak to ująć? Szalony?
- Zupełnie jakbym rozmawiał z Liamem. - przewrócił oczami. - Ale w przeciwieństwie do ciebie on wyraził
zgodę.
Louis popatrzył na mnie jakby oczekiwał wsparcia z mojej strony. Zaczął nerwowo przeczesywać swoje 
włosy. Ja nie miałem pojęcia co powiedzieć.
- No błagam cię! - jęknął Zayn. - Już wszystkich zaprosiłem!
- Eh... no dobra. - jęknął Loui. - Ale na pewno któryś z nas pożałuje tej nocy.
- Na pewno nie! - chłopak podskoczył z radością i wybiegł z pokoju.
Lou wstał z łóżka. Chwyciłem go za rękę w celu zatrzymania go.
- Chciałeś mi coś powiedzieć.
Przygryzł wargę i zaczął uciekać wzrokiem po pokoju.
- Już nie ważne... - wyszedł z pomieszczenia.
Wpatrywałem się tępo w drzwi jakbym oczekiwał, że z powrotem pojawi się w nich Louis. Cokolwiek to było bał się mi to wyjawić. Zdałem sobie też sprawę z tego, że od kilku dni nie było ani wzmianki o naszym pocałunku. Przypomniałem sobie co wtedy czułem. To uczucie – jakby wznoszenia się ponad ziemię, że już mam to wszystko o czym marzyłem. To ciepło jego ust i ich słodki smak – wciąż to czułem. Mieszanka 
pragnienia i namiętności. Właściwie to wydarzyło się tak szybko, ale jak? Dlaczego? Co on czuł? A może 
Loui odebrał ten pocałunek zupełnie inaczej niż ja. To chciał mi powiedzieć? Na razie same pytania... zero 
odpowiedzi. Ten chłopak jest póki co dla mnie zagadką. Jestem głupi. Jak ja mogłem zrobić coś tak 
ohydnego. Nalegałem. To ja to zacząłem, to moja wina. Wiedziałem, że robię źle całując go, ale to było 
silniejsze ode mnie.
Tak, pragnąłem go.
 
 Zayn przyniósł alkohol co nie za bardzo podobało się Liamowi, a Louis zaczął pisać same czarne scenariusze tej imprezy. Załatwił też coś do jedzenia co i tak okazało się zbędne gdyż Niall wszystko zjadł wciągu 
kilku minut. Liam pouczał nas czego mamy nie robić w trakcie domówki i na co uważać. 
 Około godziny osiemnastej zjawili się pierwsi goście. Szczerze mówiąc nie miałem ani siły ani ochoty na
 imprezowanie więc siedziałem w pokoju Louisa wtulony w pościel przesyconą ostrą wonią jego dezodorantu i słodkim zapachem marchewek.
- Harry! Do ciebie. - usłyszałem stłumione nawoływanie Zayna. 
- Co do cholery? - jęknąłem i wstałem z łóżka.
Podbiegłem do przedpokoju gdzie stał Zayn, a w drzwiach ujrzałem Brendę i Alexis. Obie ubrane były w
 krótkie ciasne topy i miniówki. Muszę przyznać, że wyglądały jeszcze bardziej zachwycająco niż zazwyczaj. Byłem szczęśliwy, że przyszły, ale moja radość za chwilę zniknęła kiedy za Alex dostrzegłem znajomego mi chłopaka – Nathana. Dziewczyny przywitały się ze mną i razem z Nathanem wkroczyły do środka. Impreza już trwała od jakiegoś czasu, a ja nie miałem ochoty się bawić razem z resztą. 
 Stanąłem na „odludziu” i oparłem się o ścianę. Skrzyżowałem ręce na piersi i uważnie przypatrywałem się
 co robią inni. Zayn właśnie obwinął Nialla papierem toaletowym, a on zaczął krzyczeć, że jest mumią i to już po jednym piwie. Alexis i Nathan właśnie obściskiwali się – tak jak myślałem. Brenda tańczyła razem z 
innymi i wyrywała wszystkich chłopaków po kolei co wyglądało dość zabawnie. A ja stałem i się gapiłem. 
Zastanawiałem się co Lou chciał mi powiedzieć. To ta myśl nie dawała mi spokoju. Sprawiała, że czułem się winny. Chciałbym cofnąć czas i powstrzymać się od pocałunku. Albo żeby Loui zapomniał, żebym ja 
zapomniał... tak jakby nigdy tego nie było.
- Czemu nie bawisz się z resztą? - Louis stanął obok mnie.
- Nie mam siły. - odparłem nie patrząc na niego. - A ty?
- Musi być ktoś kto zbierze ich potem z podłogi. - roześmiał się.
 Louis cały czas wyglądał jak nie on. Minę miał smętną i przygnębioną. Jego głos był cichy i drżący, 
brakowało w nim tej wesołej nutki. 
 Nagle poczułem, że jego ręka dotknęła mojej po chwili nasze palce splotły się ze sobą. Spojrzałem na niego rozkojarzony. 
- Tak, wiem że miałem coś zrobić. - szepnął i zaprowadził mnie do kuchni.
Do kuchni? Dlaczego? 
Kiedy byliśmy już w pomieszczeniu Louis usiadł na blacie kuchennym i wpatrywał się we mnie zielono-niebieskimi oczami. Trzymał za końce moich palców i przyciągnął mnie bliżej. Pochylił się nade mną, a ja 
spojrzałem mu w twarz mylnym wzrokiem. 
- Nie chciałem tej imprezy bo od jakiegoś czasu próbuję ci coś powiedzieć. - westchnął. - To dla mnie 
trudne. Ta domówka tylko mi w tym przeszkadza.
Rozejrzałem się.
- Tu jest dość cicho. - odparłem. - Możesz mi powiedzieć.
- Boję się, że nie dam rady... - wyszeptał.
Lou spojrzał na butelkę z alkoholem. Wziął ją do ręki.
- Może to mi trochę ułatwi. 
Chciałem go zatrzymać ale nim to zrobiłem on już otoczył ustami szyjkę butelki i zaczął wypijać jej 
zawartość tak zachłannie, że strużki alkoholu spłynęły mu po żuchwie i szyi. Prowokacyjnie rozchylił  
wilgotne od piwa usta i obdarzył mnie zachęcającym spojrzeniem. Chciałem się powstrzymać, ale nie 
potrafiłem. Przyssałem się do jego szyi pieszcząc językiem cienką wilgotną skórę. Lou jęknął. Przybliżyłem 
się do niego tak, że nasze klatki piersiowe ciasno do siebie przylegały. Wiedziałem, że stać mnie na więcej. Potrzebowałem tylko...
 Wziąłem kilka łyków z butelki którą trzymał Loui. Chłopak splótł palce na moim karku i przyciągnął moją 
twarz do swojej. Przycisnął swoje usta do moich i próbował wepchnąć swój język do środka, rozchyliłem wargi żeby mu to umożliwić. 
To było dla mnie za mało, a ja chciałem więcej. 
 Wypijaliśmy butelkę za butelką aż coraz cięższe było utrzymanie się na nogach. Alkohol uderzył mi do 
głowy. Nie panowałem już nad żadnym ruchem, zupełnie jakby sterowało mną jakieś dzikie zwierze. 
Rzuciłem się na chłopaka. Przyssałem się do jego ust. Zacząłem ssać jego wargi i pieścić językiem 
podniebienie. Głośno przełknął ślinę, a jego jabłko Adama podskoczyło. Uśmiechnął się. Chciał coś 
powiedzieć ale to wszystko działo się zbyt szybko, zbyt agresywnie.
Pchnąłem Louisa tak że leżał plecami na blacie. Pochyliłem się nad nim i zacząłem powoli zdejmować mu 
koszulkę całując przy tym jego miękką skórę. Odchylił głowę w rozkoszy, zaczął cicho jęczeć i sapać. 
Objął mnie w pasie i gwałtownie przyciągnął do siebie tak że wylądowałem na nim.  Zdjął ze mnie bluzkę i 
złożył serię gorących pocałunków na mojej nagiej skórze. 
To działo się tak szybko, nie mieliśmy kontroli. Pragnąłem więcej.
 Lou wstał z blatu. Przygryzając moją wargę przycisnął mnie do ściany. Wodziłem językiem po jego szyi,
 niżej – po jego torsie, niżej – po brzuchu, wokół pasa. Delikatnie zsunąłem mu spodnie. Jeszcze niżej. 
Moje ruchy stały się łagodniejsze. Położyłem palec na jego podbródku przybliżyłem go i pocałowałem 
łaskocząc jego skórę rzęsami. Moja dłoń zaczęła zsuwać się niżej do obojczyka, do piersi aż doszła do pasa. Louis aż zadrżał. Powoli rozpiąłem rozporek jego spodni. Zsunąłem ubranie na wysokość jego kostek. 
Został już w samych bokserkach, których jednym ruchem mógłbym się pozbyć. Lou rozebrał mnie do tego 
samego stopnia. Obdarowując się wzajemnymi pocałunkami, chwiejącym krokiem wyszliśmy z kuchni 
prawie nadzy. Louis zaprowadził do pokoju mimo tego że przez sporą dawkę alkoholu ledwie do niego 
trafiliśmy. Pchnął mnie na łóżko i zaczął czołgać się w moją stronę.
- Jestem twój. - szepnąłem i rozłożyłem ręce w zachęcającym geście.
 Co dalej się działo? To było to czego pragnąłem. 
Kompletne szaleństwo. Ta rozkosz, jego jęki działały na moje podniecenie. Czułem jak w moich 
bokserkach rośnie ciśnienie. To było coś czego jeszcze nigdy nie przeżywałem tak bardzo jak z którąś z 
dziewczyn. Ta bliskość, nagość... alkohol sprawiał że to było jak sen – najwspanialszy sen z którego nie 
chciałem się budzić.
Posunęliśmy się za daleko... ale ja wciąż chciałem więcej...

Beznadzieeeja nic nie mogłam wymyślić O_o boję się że nie dotrwam :<
kilka osób chciało jakąś eroscenę. Na razie nie jest tak bardzo ero xD 
Wiecie nie mogłam tak od razu dać takiej scenki :p w końcu to dopiero początek 
Mam nadzieję że się podoba. Coś tam se naskrobałam
Proszę o komenty i opinię ;)
zapraszam też na mojego twittera-----> @PaulaMlAmour
Dziękuję i do następnego! xx

4 komentarze:

  1. Meega! :* Mogłabym czytać twoje opowiadania cały czas.
    Jesteś mega! Masz fajne pomysły i zajebiście piszesz, oby tak dalej! Nie mogę się już doczekać kolejnego! Oby był jak najszybciej ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne <3 Rozdział jest fantastyczny :* Lou i Hazza <3 Tylko ciekawi mnie co będzie z Alexis i Brendą :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Droga Paulo!
    Bardzo przepraszam że teraz nie udało mi śie być pierwszą :< jednakże byłam na zawodach i nie mogłam wcześniej przeczytać! Mam nadzieje że kiedyś uda mi śie
    jednak konkurencja jest bardzo duża ;p w każdym bądź razie ten rozdział byl SUUUUUUUUUUUUUPPPPPPPPPPEEEEEEEEEEEERRRRRRRRRRRRR nareszcie będzie RUCHAAANKO xD tak wiem jestem tą 'zboczoną' w twojej liście fanów (chociaż myślę że to już akurat wiesz :p)
    Twój Harry ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziewczyno piszesz zajebiście! A te sceny mmmm.... Chcemy więcej! :D hahahah :P Czekam na następny, oby był szybko.
    Zapraszam do mnie: http://stories-about-1-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń