Obserwatorzy

Tak po prostu se umarłam.

Sabrie, Szafa, Poland
No więc... niektórzy mają wrażenie że umarłam? Może rzeczywiście tak jest. Wraz z tym blogiem umarła część mnie. Gdyby jednak coś nakłoniłoby mnie do powrotu BYŁABYM SZCZĘŚLIWA! Mogą to zrobić tylko fani. Ale już nie wrócicie... prawda?

Ilu tu was było... :)

środa, 23 maja 2012

Rozdział piąty - Zazdrość?


Przepraszam że tak dużo akapitów ale mi się coś skiepściło :<
Po pierwsze bardzo przepraszam że nic ostatnio nie dodawałam ale miałam jakąś blokadę :<
A oto nowy rozdział który jest nudny, krótki i beznadziejny, ale mimo to mam nadzieję, że będziecie HAPPY że coś
dodałam :D Tak się wymęczyłam i nie wiem jak wyszło :/ proszę bądźcie wyrozumiali ;xx
Kocham wassss <3

...Dobrze wiesz jak to jest. Raz czujesz, że kochasz kogoś całym sercem raz czujesz, że całe serce pęka.
Zawsze jednak jest osoba przy której możesz być sobą. Tak, potrzebowałem czułości. On mi ją dał...
Nad ranem obudził mnie jakiś hałas rozchodzący się po mieszkaniu. Nie chciało mi się jeszcze wstawać,
ale tak czy siak nie zasnę w takich warunkach. Niechętnie podniosłem się z łóżka. Wciąż byłem zmęczony.
Przechadzając się po domu w celu zidentyfikowania źródła hałasu potykałem się o własne nogi.
em jeszcze logicznie i tak na wszelki wypadek wziąłem coś do obrony – cokolwiek, to
W końcu odkryłem to co chciałem – głośne walenie do drzwi. Trochę się wystraszyłem. Nie myśla ł co miałem pod ręką. Nie wiedzieć czemu była to akurat łyżka. Raczej nikogo nie przestraszę takim marnym sztućcem. Podszedłem bliżej wejścia.
Odblokowałem zamek i gwałtownie otworzyłem drzwi wymachując we wszystkie strony łyżką .
Moim oczom ukazała się trójka chłopców. Liam zaczął krzyczeć i chować się za Nialla, który trzymał chwiejącego się Zayna.
- Aaa! Zabierz to dzieło szatana. - Liam trząsł się ze strachu.
Obejrzałem dokładnie łyżeczkę.
- Liam... To tylko łyżka. - popatrzyłem na niego pytająco.
Niall zabrał ode mnie sztuciec i wkroczył do środka prowadząc Zayna.
- Louis już wrócił? - spytał blondyn.
Nie za bardzo rozumiałem.
- Ah, wy przyszliście do niego, tak? - uderzyłem się dłonią w czoło.
- Nie. My tu mieszkamy. - oznajmił Liam.
Oni dzielili dom z Louisem? Bo na to właśnie wszystko wskazywało
- A ja jestem w ciąży... - wymamrotał Zayn.
Zrobiłem wielkie oczy.
- Co? - zakrztusiłem się.
- Nie słuchaj go. - Liam machnął ręką. - Za dużo alkoholu jak na jedną noc, co? - poklepał chłopaka po policzku.
Małe nieporozumienie. Było mi głupio, że Louis zaprosił mnie do domu zwłaszcza, że nie był jedynym jego mieszkańcem.
- Spokojnie, Louis nam powiedział. - zapewnił mnie Niall. - Czuj się jak u siebie.
Odetchnąłem z ulgą. Czyli jednak wiedzą, że jestem jak na razie piątym współlokatorem. Cieszyłem się, że chłopaki będą ze mną,
bo Louis póki co leży w szpitalu, a ja czułbym się samotnie.
Ledwie minął poranek, a ja już tęskniłem za tym pięknym uśmiechem. Martwiłem się o Lou. Chciałem być z nim.
Wciąż czułem dotyk jego rozgrzanych ust i ich słodki smak. Po co ja od niego odchodziłem? Nie potrzebowałem wygodnego
łóżka żeby być szczęśliwy. Potrzebowałem jego – Louisa i spojrzenia tych głębokich oczu, czułych słów.
się kocha? Sam nie wiem co myśleć. Czuje się dziwnie z tym co wydarzyło się
Bo nie można odchodzić od osoby którą...
statniego wieczoru. Trochę mi głupio, wręcz wstyd. Czy to normalne? To nic nie znaczyło. To tylko taki całus.
o Nic więcej... Głupek, tak jestem głupi. Kogo ja chcę oszukiwać? Sam lepiej wiem i siebie nie okłamię.
Cholera, ja go chyba kocham...
Ale czy to nie za dużo powiedziane?
Liam pilnował pijanego Zayna obmywając mu twarz wodą. Ubrałem się i wziąłem szybki prysznic.
Siedziałem przed telewizorem, a Niall wtulał się we mnie wcinając ciastka przez co byłem cały w okruchach.
Dziwnie się czułem siedząc tak skrępowany przez jego ramiona, ale był taki uroczy – jak mały kociak i nie miałem serca nawet
się ruszyć żeby go tym nie urazić.
- Ciastka się skończyły... - jęknął załamany. - Boże! Umrę z głodu.
Popatrzyłem na niego pytająco.
Nagle poczułem, że coś wbija się w moją nogę.
- Niall! Co ty robisz?! - poderwałem się.
Chłopak zrobił niewinną minę.
- Byłem głodny. - zachichotał.
- Zamierzałeś mnie zjeść...?
- Tylko przez chwilę. - uśmiechnął się.
Trochę mi się nudziło. Liam i Zayn byli zajęci, a Niall krzyczał, że umrze z głodu i dlatego nic nie chciało mu się robić.
Zerknąłem na telefon. Długo myślałem czy to zrobić. Trochę się bałem chociaż nie wiem czego.
- Może zadzwoni... - spojrzałem wyczekująco na wyświetlacz.
Nic. Cisza.
- Dobra. Spokojnie Harry... Przecież nic się nie stanie. - uspakajałem się.
Wybrałem numer Alexis. Przystawiłem telefon do ucha i z niecierpliwością słuchałem sygnałów czekając aż ktoś odbierze.
- Halo? - usłyszałem.
- Cześć to ja Harry. - zacząłem niepewnie.
- Hej, fajnie, że dzwonisz. - głos Alex wydawał się być radosny co mnie bardzo uspokoiło.
- Masz ochotę gdzieś wyskoczyć?
- Jasne! - odpowiedziała natychmiast. - To gdzie? Może być w parku?
- Może być wszędzie byle z tobą. - roześmiałem się.
Zorientowałem się, że właśnie zacząłem flirtować co mnie trochę przeraziło. Nie wiedziałem jak Alex zareaguje na zaczepkę.
Wydawało się, że nie miała nic przeciwko. Odpowiedziała mi cichym chichotem.
- Okay, zaraz tam będę.
Rozłączyła się. Poszło łatwiej niż przypuszczałem. Bardzo chciałem się z nią spotkać, ale wcześniej nie miałem odwagi.
Oznajmiłem chłopakom, że wychodzę choć pewnie i tak żaden z nich tego nie słyszał – zakłócało mnie bowiem rozpaczliwe
błaganie o jedzenie. Kiedy byłem już na dworze zacząłem kierować się w stronę umówionego miejsca. Nawet się tam nie
znalazłem a już napotkałem na swojej drodze Alexis. Uśmiechnęła się i pobiegła w moim kierunku .
- Część! - dziewczyna przytuliła mnie mocno co trochę mnie onieśmieliło. - Mieszkasz tu niedaleko?
- Właściwie mieszkam z przyja... - nie dokończyłem gdyż w tym momencie na Alexis wpadła jakaś blond włosa nastolatka.
- O! Co tu robisz? - spytała.
Szybko skierowała na mnie wzrok swoich niebieskich oczu. Uniosła jedną brew jakby coś nie podobało jej się w moim wyglądzie.
- Jestem Brenda. - uśmiechnęła się szeroko i wyciągnęła rękę.
Wydawała się być całkiem sympatyczna.
- Harry. - uścisnąłem jej dłoń.
Nagle usłyszałem za sobą głos wołający imiona dziewczyn. Kto jeszcze tu przyjdzie?
- No nareszcie Nathan! Ile można na ciebie czekać? - westchnęła Brenda.
Kiedy się odwróciłem moim oczom ukazał się jakiś chłopak. Biegł w naszą stronę machając ręką.
- Cześć. - Alex podeszła do chłopaka i wtuliła się w jego tors zamykając przy tym oczy.
Nathan pogłaskał ją czuło po głowie. Zaczęło dręczyć mnie dziwne, nieprzyjemne uczucie. Zazdrość? Ujął jej twarz w dłoniach
i złożył na jej ustach delikatny pocałunek. Czułem się niepotrzebny... naprawdę. Trochę jakby ktoś trafił mnie nożem prosto
w serce. Tak, krwawiłem w środku. Alexis podobała mi się, a na moich oczach to wszystko co chciałbym jej kiedyś powiedzieć
zostało przekreślone.
Wiedziałem, że zbiera mi się na płacz. Tylko nie rycz, Harry, nie porycz się – myślałem. Nie mogłem, to było silniejsze ode mnie.
- Źle się czuję... Chyba już pójdę. - nie zabrzmiało to ani trochę przekonująco.
- Harry, co ci? - Brenda położyła dłoń na moim ramieniu.
Nic nie odpowiedziałem. Unikałem jej wzroku. Alexis i Nathan i tak byli zajęci sobą. Zrezygnowany wróciłem
z powrotem do domu.
Wszedłem do mieszkania. Cicho poszedłem do pokoju Louisa. Usiadłem przy łóżku i ukryłem twarz w dłoniach.
Nie potrafiłem się powstrzymać od płaczu. Byłem zazdrosny. Chciałbym być na miejscu tego chłopaka.
Na pewno dałbym Alex więcej szczęścia niż on .
To był zły pomysł...
Wróciłem do szpitala – do Louisa. Chciałem się z nim zobaczyć. Rozpaczliwie potrzebowałem jego czułości.
Kiedy wkroczyłem do pokoju on momentalnie wyciągnął ręce w moim kierunku.
- Hazza! - zawołał, a jego głos był pełen radości.
Zrobiłem to co zawsze kiedy go widziałem – przytuliłem go jak najmocniej umiałem,
ale tym razem wtuliłem swoją twarz w jego ramię aby móc się na nim wypłakać.
- Co się dzieje? - pogłaskał mnie po plecach.
Nie byłem w stanie wydusić z siebie ani jednego słowa. Płacz więził mój głos i ranił gardło tak, że czułem przerażający ból, 
a przede wszystkim pustkę. Jeszcze nigdy nie przeżyłem takiego rozczarowania. To wszystko trwało moment.
 Ten pocałunek, którego ja tak bardzo pragnąłem. Moment, a jednak wciąż miałem go przed oczami. To mnie rozdarło – jak kartkę
, na pół. Kto by pomyślał, że kilka sekund z życia może je totalnie zrujnować? Nie... nie totalnie.
Wciąż mam kogoś kto będzie przy mnie. Obiecał. Nie mógłby odejść. Nie zdradziłby mnie. Zrobiłby dla mnie wszystko tak 
samo jak ja dla niego. Wiedziałem to.
- Potrzebuję cię. - zaszlochałem. - Bardziej niż czegokolwiek.
Musnął wargami mój policzek i zaczął delikatnie przygryzać płatek mojego ucha.
- Mój mały Hazza. - szepnął.
Moje usta zaczęły same układać się w szeroki uśmiech. Przez chwilę zapomniałem o płaczu i o smutku. Uwielbiałem kiedy
 mnie tak nazywał. „Hazza” z tonem jego ochrypniętego głosu brzmiało melodyjnie.
- Mój mały LouLou. - położyłem twarz obok jego.
Tak, zdecydowanie dla niego mógłbym umrzeć... Dlaczego? Czy to naprawdę coś więcej niż zwykli przyjaciele? 
Tego sam nie wiem. Dziwne?


Jak już mówiłam taki krótki i beznadziejny :p
Nawet nie wiecie jak się męczyłam żeby cokolwiek napisać! O_o
Tak też już wspominałam że to taka jakby "faza przejściowa" myślę że potem będzie lepiej ;)
Przepraszam jeszcze raz Xx
Liczę na komenty i miłe oceny :3 i do następnego ^^
 

3 komentarze:

  1. Aww <3 Zajebisty Czy Hazza będzie z Lou czy z Brendą ?? Hah Już nie mogę doczekać się następnego <3 dodawaj szybko :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo :) Ciekawe. :) Bardzo fajnie się to opowiadanie czyta. ;p
    @agniusiek

    OdpowiedzUsuń
  3. Droga Paulo!
    Strasznie cie przepraszam, ale niestety miałam strasznie pracowity tydzień(sprawdziany roczne i próbne -.-) z reszta myślę, że sama cos o tym wiesz ;p. Przechodząc do rozdziału - to był MEGA SUPER EXTRA WSPANIAŁY ZAJEBISTY CIEKAWY (I NIE WIEM CO JESZCZE MOGE WYMIENIĆ) rozdział.
    twój Harry ♥

    OdpowiedzUsuń