Drogi przyjacielu!
Długo
myślałem jakimi słowami zacząć ten list. Tyle się wydarzyło...
Zmieniło się otoczenie, przyjaciele, nastawienie do świata i ludzi
– zmieniłem się ja. Kompletnie straciłem poczucie czasu gdyż
zapomniałem o tym że płynie, a to wszystko przez jedną rzecz
która pojawiła się w moim życiu. Sam już nie wiem kim jestem...
Nie poznaję siebie i wiem, mam świadomość ryzyka, że kiedy
opowiem ci moją historię ty możesz tak samo mnie nie poznać. Nie
wiem czy jest ona smutna, wzruszająca, wesoła czy żenująca. Mam
nadzieję tylko, że nie zniechęcę Cię nią. Jestem zupełnie
innym człowiekiem, ale nie wiem czy to lepiej czy gorzej. Tylko ty
mnie zrozumiesz dlatego piszę do Ciebie.
Powiem
tak... Spotkałem kogoś wyjątkowego – kogoś kto przewrócił mój
świat do góry nogami. Zawsze nam powtarzali: „Miłość zawróci
wam w głowie” - jak widać bardziej niż myślałem...
Otworzyłem
oczy, ale zaraz szybko je zamknąłem ze względu na rażące mnie
światło. Ból rozsadzał mi głowę. Podniosłem rękę do czoła i
przeciągnąłem palcami po moich kasztanowych lokach. Kiedy
spojrzałem na dłoń wpadłem w panikę i zacząłem krzyczeć. –
była cała we krwi. Do pomieszczenia, w którym leżałem weszła
ubrana na biało kobieta. Rozejrzałem się po pokoju. Byłem w
szpitalu.
- Coś się stało? - spytała.
Pokazałem
zakrwawioną rękę pielęgniarce, a ona wytarła czerwoną ciecz
papierowym ręcznikiem. Ujęła moją twarz w dłoniach i zaczęła
dokładnie oglądać czubek mojej głowy.
- Hm, Jeszcze
krwawi... - westchnęła.
Kompletnie
nic nie pamiętałem. Dlaczego byłem w szpitalu? Co się stało?
Byłem zbyt roztrzęsiony żeby o tym myśleć. Kobieta obandażowała
mi głowę wokół czoła co tylko sprawiło, że ból był jeszcze
bardziej dolegliwy. Wtuliłem się w poduszkę o mdłym, przydymionym
zapachu. Zaraz potem poczułem, że nie mogę ruszyć lewą ręką.
Uniosłem kołdrę i zobaczyłem, że jedna z moich kończyn
skrępowana jest gipsem. Przez długie, męczące godziny jęczałem
i kuliłem się z bólu.
Był już
wieczór kiedy nagle drzwi od pokoju otworzyły się, a lekarze
wprowadzili do środka nosze a na nich leżał chłopak, jego twarz
wykrzywiała się z bólu.
- Musisz teraz odpoczywać po operacji. - lekarz zwrócił się do pacjenta i wyszedł z pomieszczenia razem z pomocnikiem.
Chwilę
patrzyłem w jego stronę, a on w ogóle się nie poruszał. Zaraz
potem wyciągnął rękę w kierunku butelki z wodą mineralną,
która stała na szafce, ale była za daleko. Zrobiło mi się go
żal. Wyglądał na obolałego jeszcze bardziej niż ja. Chcąc mu
pomóc zsunąłem się z łóżka i poczołgałem się w kierunku
szafki z jedną ręką obitą w gips. Wziąłem butelkę i podałem
ją chłopakowi. On uśmiechnął się w bólu i obdarzył mnie
ciepłym spojrzeniem błękitno – zielonych oczu.
- Dziękuję. - powiedział ochrypłym, ledwie słyszalnym głosem – Jestem Louis Tomlinson. - odparł i podał mi rękę.
- Miło mi cię poznać, Louis. - uścisnąłem mu dłoń. - Ja jestem... eee... - przerwałem, bo zapomniałem o czymś. Jak ja mam na imię?
- Przyjemność po mojej stronie „eee” - roześmiał się. Widać było, że chłopak ma poczucie humoru.
Poczułem
jak do oczu napływają mi łzy.
- Ja ja się nazywam? - ścisnąłem nerwowo pościel Louisa.
- Spokojnie... - pogłaskał mnie drżącą dłonią po głowie. - Na pewno zaraz się dowiemy.
Wpadłem w
histerię. Położyłem twarz na posłaniu Louisa. Zacząłem
krzyczeć i płakać.
- Co znowu się dzieję? - zapytała zirytowana pielęgniarka wchodząc ponownie do pokoju.
- Nic nie pamięta. - odpowiedział za mnie Louis.
Kobieta
złapała mnie pod pachami i położyła z powrotem na łóżku.
Wzięła do ręki portfel, otworzyła go i wyjęła dokumenty.
- Nazywasz się Harry Edward Styles.- pokazała mi jeden z nich.
Trochę mi
ulżyło, ale wciąż nurtowało mnie wiele pytań. Nie chciałem
jednak pytać o więcej, bo wyjdę na głupka. Pielęgniarka i tak
już zachowywała się jakby miała dosyć swojej pracy. Dlatego też
wyszła.
Louis
uśmiechnął się do mnie w taki sposób, że od razu zrobiło mi
się lepiej.
- Masz bardzo ładne imię. - powiedział słodko.
Czułem, że
oblewam się rumieńcem.
- Zgrywasz się. - wytknąłem język.
- Na serio bardzo mi się podoba. - zapewnił mnie.
Zupełnie
nie wiedziałem co odpowiedzieć. Ten chłopak zaczął mnie
strasznie krępować.
- Jej... - westchnąłem. - Nie wiem co powiedzieć... twoje też jest ładne.
- Nie musisz nic mówić. - uśmiechnął się. - Cieszę się, że tu jesteś. Wcześniej było tu tak pusto i nudno.
Znałem go
zaledwie kilka minut, a już poczułem do niego sympatię. Jeżeli
miałem z kimś dzielić pokój to z nim bardzo chętnie.
- Przestań mówić mi takie miłe rzeczy... bo mnie onieśmielasz. - zachichotałem i spuściłem wzrok.
Louis
poprawił poduszkę pod głową.
- Widzę, ale nie mogę. Słodko się rumienisz. - szepnął bawiąc się swoimi kasztanowymi włosami.
Jego
ochrypnięty, pozbawiony sił głos był kojący, uspokajał mnie,
ale jednocześnie krępował, brzmiał... seksownie. Uśmiech prawie
bez przerwy gościł na jego twarzy mimo iż czuł ból i cały był
pokaleczony... ten uśmiech był wyjątkowy, on sam był wyjątkowy.
Jego oczy... bez przerwy mnie śledziły. Były pełne uczucia,
radosne – to sprawiało, że czułem się radosny, bezpieczny.
Dzięki niemu wiedziałem, że nie będę sam.
- Tak właściwie co ci się stało? - spytałem chcąc zmienić temat.
- Autobus mnie przeleciał. - roześmiał się. - Czy ci kierowcy nigdy nie wytrzeźwieją?
To było
dziwne. Jemu cały czas było do śmiechu. Nawet fakt wypadku, który
mógł skończyć się o wiele gorzej przeobrażał w żart.
- Ała... dupa mnie boli. - jęknął i parsknął śmiechem
To akurat
wydawało mi się zabawne więc zacząłem się śmiać razem z nim.
- Może mi wymasujesz? - zażartował.
Nic nie
odpowiedziałem bo nie mogłem opanować śmiechu.
- No dalej! Wiem, że tego chcesz. - poklepał się po pośladku.
- Kusząca propozycja, ale jestem strasznie padnięty. - ziewnąłem i położyłem się na bok twarzą w kierunku łóżka Louisa.
- Nie wiesz co tracisz. - uśmiechnął się.
Zgasiliśmy
lampki i poszliśmy spać. Mimo iż było już ciemno czułem na
sobie jego ciepłe spojrzenie.
- Dobranoc Hazza. - usłyszałem nagle.
- Hę? - mruknąłem zaskoczony tym jak mnie nazwał.
- Przepraszam... mogę cię tak nazywać? - spytał speszony.
- Pewnie, że tak, Lou-Lou. - roześmiałem się. - Dobranoc.
Co za uroczy
chłopak... Już go lubię.
Jest pierwszy rozdział :)
Wiem nie umiem za bardzo pisać, ale kilka osób mnie prosiło :p
Na razie taki krótki i nudny może potem będzie lepiej
No to zapraszam do komentowania i obserwowania :D
Follownijcie mnie na twitterze ----------> @PaulaMlAmour
Do następnego ^^
Do następnego ^^
O jaaa... ALE FAJNE :D czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńWow, Niesamowicie to napisałaś :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny!
Genialne <33 czekam na następny :*
OdpowiedzUsuńDroga Pulo sądzę że ten rozdział jest niesamowity zresztą jak ty sama xd juz zabieram sie do następnego i już w góle nie moge sie doczekac 3 :D więc pisz szyboko. Czekam z niecierpliwością
OdpowiedzUsuńcałuski ♥♥♥♥
Twój Harry ♥